|
Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pajr.org
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 15:40, 22 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
warto się zapoznać z tymi wynikami, wykres ze strony
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 2:07, 23 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Pozwoliłem sobie to wydzielić do nowego tematu.
Reklama, reklamą, zasadniczo mi to tu nie przeszkadza, zwłaszcza, że ankieta porusza ważny problem dla absolwentów archeologii.
Ale wstawianie wyników ankiety do tematu dotyczącego nowelizacji ustawy to lekkie przegięcie. Zadaniem moim jest pilnowanie porządku, co nie znaczy, że sprawia mi to przyjemność. Chyba jasne było, że to przeniosę?
Ostatnio zmieniony przez Stysz dnia Pią 2:08, 23 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią 2:22, 23 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Zaś wracając do tematu, czym innym jest rynek pracy a czym innym samodzielność na rynku badań archeologicznych, przez co wyniki ankiety mogą być nieco wypaczone. Dostać dorywczą procę jako fizyczny przy badaniach, to nie problem.
Jak zadaje się pytanie o pracę warto było użyć sformułowania "pracę na etacie".
Bo tak większość absolwentów widzi możliwość samorealizacji zawodowej – o to chyba chodziło. Wyniki z 11% spadłyby wówczas do może 3%.
Wspominałem, że obecne rozwiązania dotyczące uprawnień zawodowych są niezgodne z Konstytucją RP? Niezgodny z Konstytucją jest tryb ich wprowadzenia. Ograniczenia zawodowe, mogą być wprowadzone jedynie poprzez bezposrednią zgodę reprezentantów społeczeństwa, czyli Posłów, a to znaczy, że ograniczenia takie wprowadzane są drogą ustawową a nie poprzez rozporządzenie ministra (czyli rządu). To taka drobna dygresja do poruszonego tematu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pajr.org
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 1:20, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Raczej nie ma takiej możliwości, aby wyniki były wypaczone. Zadane zostało takie, a nie inne pytanie, na które otrzymano takie, a nie inne odpowiedzi i to, o co teraz chodzi to tych wyników (a nie żadnych innych) interpretacja.
Jeśli chodzi o "pracę na etacie", to chyba wszyscy zdajemy sobie sprawę, że po studiach taka opcja będzie dotyczyć znikomej ilości absolwentów, co zresztą zostało już omówione na tym forum w innym miejscu. Zgadzam się, że gdyby padło sformułowanie „etat”, byłoby tak jak mówisz (czyli zamiast 11 – ok. 3). Ale to jest zbyt oczywiste i nie ma sensu tego potwierdzać. Zresztą rynek pracy, jaki istnieje w ramach instytucji państwowych jest nie tylko hermetyczny i niewielki, ale charakteryzuje się tak dużą nieprzejrzystością i przede wszystkim niemal zerową mobilnością, że trudno go nazwać rynkiem. Podobnie jest z „pracą na autostradzie”. Dzięki ankiecie okazało się, że pomimo łatwości dostania się na ten "rynek" i powszechnej świadomości tego faktu, aż 89% ankietowanych w ogóle nie wzięła tego pod uwagę (gdyby było inaczej procent dla pierwszej odpowiedzi – „nie widzę przeszkód…” - byłby zdecydowanie wyższy), co potwierdza przypuszczenie o tym, że ten rodzaj uprawiania zawodu archeologa nie wiąże się dla grupy absolwentów i studentów z rozwojem zawodowym.
Tak więc powstaje, moim zdaniem, problem - co z tym rynkiem usług archeologicznych w Polsce? Czy można postawić tezę o "rynku niewidzialnym”? A mówimy przecież o około 300 mln rocznie.
Ostatnio zmieniony przez pajr.org dnia Sob 1:22, 24 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob 12:12, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Dokładnie tak jest, bo to nie jest rynek pracy w archeologii a rynek edukacyjny - uczciwie to przyznajmy. W pewien sposób, niestety, ale to też pozbawia to sensu takiego studiu podyplomowego. Znaczy sens to ono posiada, ale z chętnymi może być problem, bowiem skoro rynek jest zamknięty, to, po co się doszkalać, skoro ci którzy na tym rynku już są, tego nie potrzebują, a ci których nie ma z tego nie skorzystają bowiem i tak się na ten rynek nie dostaną.
Jeśli mamy rozmawiać o zmianach legislacyjnych to one muszą obejmować wiele elementy.
1. tzw. element korporacyjny, czy ograniczenie zdobywania uprawnień zawodowych, który wbrew pozorom nie jest taki najistotniejszy, zapis ten zmienić, albo raczej zakwestionować (bo że się zakwestionuje, nie znaczy, że się zmieni) z powodu formalnej niezgodności z Konstytucją jest najłatwiej.
2. Element warsztatowy, czyli nowoczesne standardy badań i dokumentacji, które wymuszą większe zatrudnienie wysoko kwalifikowanej kadry archeologów, należy wyeliminować możliwość prowadzenia badań przez jednego archeologa - to musi być zespół badawczy (pozwoli to zatrudnianie młodych zdolnych archeologów na wspomnianym etacie). Ta dyskusja łączy się z dyskusją o reformie WKZ - ustawa została wrzucona do kosza. Jeśli będzie zapotrzebowanie na taką kadrę - będą chętni na dokształcające studia podyplomowe.
3. Swoboda działalności gospodarczej, czyli przebicie się osoby wchodzącej na rynek przez gąszcz układów i układzików, choćby po to, aby mógł gdzie oddać odkryte zabytki. Będzie szansa na wejście na rynek badawczy jako własna firma - będą chętni na studia podyplomowe – np. problem magazynów (dlatego duży instytucje ze środków państwowych budują sobie magazyny – ale tylko dla siebie, co wzmacnia ich monopolistyczną pozycję na rynku).
4. Kwestia finansowania badań archeologicznych, w sytuacji, gdy inwestor decyduje o finansowaniu badań nie można liczyć, aby badania były pełne i nowoczesne, bowiem inwestor wszędzie poszukuje oszczędności (jego prawo). Obecnie na widelcu jest nowelizacja ustawy, ale obecne propozycje MK tego nie zmieniają, owszem inwestor może otrzymać dotację wg tych propozycji, ale będą to sytuacje wyjątkowe i dotację tą otrzyma wprost do kieszeni a nie na badania archeologiczne. Przepis został tak skonstruowany, że gdy inwestor nawet otrzymuje dotacje, bowiem w wyniku dodatkowych analiz koszt badań przekroczy 2% to i tak musi do tych analiz dołożyć 50% z własnej kieszeni, zatem nie opłaca się zwiększać zakresu badań, bo to nadal oznacza większe koszty dla inwestora. Była szansa na zmianę ale ją zmarnowano. Należy podziękować za to KOBiDZ oraz panu Mercie. Chyba oczywiste jest, że większy zakres badań oraz większy koszt, bdań ma przełożenie na zatrudnienie w archeologii - czyli są chętni na dokształcanie podyplomowe. Mało tego zlikwidowano priorytet IV (mocno krytykowany) środki pójdą nie na archeologię, ale do kieszeni inwestorów.
Jeśli chce się zmieniać archeologię, trzeba to czynić kompleksowo i mądrze a nie nieodpowiedzialnie.
Studiować to sobie możecie, ale archeologami i tak nie zostaniecie. Zatem jaki sens jest się jeszcze dokształcać? Uczyć nowoczesnych metod dokumentacji? Po co, skoro WKZ ich nie wymaga, a podraża to badania, a to może oznaczać przegraną w przetargu, bowiem liczy się tylko cena i to nie jest wcale wina prywatnych firm jak to często środowiska akademickie twierdzą. Wydaje mi się, że ludzi, którzy, na co dzień muszą zmagać się z tym wszystkimi problemami wiedzą najlepiej, co należałoby zmienić.
Ostatnio rozmawiałem ze znajomymi na studiach doktoranckich, a oni mi mówią, że ich to nie obchodzi – może taki dr zarabia niewiele, ale nie musi się martwić, czy będzie miał, z czego zapłacić ZUS za siebie i zatrudnionych robotników. Czy musi kupić niwelator, czy nie, gdzie znajdzie pracowników ( ma studentów), które muzeum odbierze od niego zabytki, na ile wycenić badania aby nie wygrało muzeum lub instytut – nie ponoszący tych wszystkich kosztów – To ich nie obchodzi, ale winne wszystkiemu są prywatne firmy (patrz list PAN w obronie Gerlacha) – zdaje się, że muszę go wrzucić na serwer – bo już go na stronie IAiE PAN nie ma.
Świat archeologii się rozwija a my tkwimy nadal w połowie XXw.
Archeologiem jest się wtedy, gdy sam albo ktoś płaci za ciebie regularnie składki ZUS, inaczej należy ten zawód traktować w kategoriach hobbystycznych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
pajr.org
Dołączył: 06 Sie 2008
Posty: 25
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Sob 23:45, 24 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Stysz napisał: | Dokładnie tak jest, bo to nie jest rynek pracy w archeologii a rynek edukacyjny - uczciwie to przyznajmy. W pewien sposób, niestety, ale to też pozbawia to sensu takiego studiu podyplomowego. Znaczy sens to ono posiada, ale z chętnymi może być problem, bowiem skoro rynek jest zamknięty, to, po co się doszkalać, skoro ci którzy na tym rynku już są, tego nie potrzebują, a ci których nie ma z tego nie skorzystają bowiem i tak się na ten rynek nie dostaną. |
Sądzę jednak, że rynek pracy i rynek edukacyjny zapewniający kompetencje do funkcjonowania na nim są tak ściśle powiązane, że dopiero ich rozdzielanie, jak to ma miejsce w przypadku archeologii akademickiej, prowadzi do zastoju w obu tych sferach. Spodziewałem się trochę więcej optymizmu. Można to przecież ująć w następujący sposób. Studium podyplomowe posiada sens ponieważ utworzenie grupy wyżej wykwalifikowanych pracowników doprowadzi do konieczności podniesienia standardów badań, a uczynią to sami archeolodzy, ponieważ będą chcieli być bardziej konkurencyjni. W konsekwencji pojawi się konieczność zdobywania nowych umiejętności i wtedy "ci co już są na rynku, a nie będą się dokształcać" najzwyczajniej wypadną z gry. To prawda, że wkz nie wymagają dokumentacji na miarę XXI wieku, ale w takim razie dlaczego samemu nie podnieść poprzeczki – sobie i innym jednocześnie? Nie wiemy oczywiście w jakim kierunku sprawy się potoczą w parlamencie, ale nie ma co dłużej czekać na rozstrzygnięcia legislacyjne, gdyż i tak nowe prawo będzie musiało uwzględnić współodpowiedzialność państwa za badania archeologiczne, a więc rynek się poszerzy i zrobi się miejsce dla nowych podmiotów.
Stysz napisał: | Jeśli chce się zmieniać archeologię, trzeba to czynić kompleksowo i mądrze a nie nieodpowiedzialnie. |
Tu proszę o wyjaśnienie, co takiego jest niemądre, niekompleksowe i nieodpowiedzialne.
Stysz napisał: | Studiować to sobie możecie, ale archeologami i tak nie zostaniecie. Zatem jaki sens jest się jeszcze dokształcać? |
Czy ja to już gdzieś słyszałem w innej formie i wypowiedziane przez archeologa z uniwersytetu: „I po co wy tutaj przyszliście? A może macie zamiar sprzedawać ogórki kiszone po studiach?” Ale chyba nie o to chodzi, staramy się znaleźć jakieś rozwiązanie. Nie wmawiajmy więc, że archeolog to jakiś „niewidzialny” zawód, dostępny tylko dla wybrańców.
O potrzebie dokształcania można się przekonać z lektury wielu odpowiedzi ankietowych na stronie studium. Nie podam linka, żeby nie drażnić reklamą.
Stysz napisał: | Ostatnio rozmawiałem ze znajomymi na studiach doktoranckich, a oni mi mówią, że ich to nie obchodzi – może taki dr zarabia niewiele, ale nie musi się martwić, czy będzie miał, z czego zapłacić ZUS za siebie i zatrudnionych robotników. Czy musi kupić niwelator, czy nie, gdzie znajdzie pracowników ( ma studentów), które muzeum odbierze od niego zabytki, na ile wycenić badania aby nie wygrało muzeum lub instytut – nie ponoszący tych wszystkich kosztów – To ich nie obchodzi, ale winne wszystkiemu są prywatne firmy (patrz list PAN w obronie Gerlacha) – zdaje się, że muszę go wrzucić na serwer – bo już go na stronie IAiE PAN nie ma. |
A to już jest bardzo smutne... Jak to się mówi „syty głodnego nie zrozumie”. Generalnie, praca na etacie zabezpiecza ogólnoludzki konformizm, jak to widać na załączonym obrazku, „bo skoro mi jest dobrze to niech inni się martwią”. Niestety, w wielu ośrodkach dominuje „ironiczny” stosunek archeologów - pracowników naukowych do swoich pobratymców pozainstytucjonalnych.
Stysz napisał: | Archeologiem jest się wtedy, gdy sam albo ktoś płaci za ciebie regularnie składki ZUS, inaczej należy ten zawód traktować w kategoriach hobbystycznych. |
Nie zgodzę się z tym. Czy płacenie składek ZUS, hobby, zainteresowania naukowe, uprawianie zawodu wyuczonego i zarabianie na życie, to się wyklucza jedno z drugim? Pytanie do dalszej dyskusji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 3:34, 25 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
Ależ studia mają sens, to świetna inicjatywa. Bardzo odważna. Pokazuje świeże spojrzenie na studia archeologiczne. Jestem tylko nieco sceptyczny czy znajdzie się wystarczająca liczba chętnych do ich uruchomienia.
Z wymienionych wcześniej powodów.
Mądre i kompleksowe? Dlatego, że to naczynia połączone. Przykład uprawnień zawodowych. 12 miesięcy nie wystarczy aby prowadzić własną działalność gospodarczą – czyli badania, na odpowiednim poziomie technicznym i merytorycznym (i nie o doświadczenie chodzi). Bardzo wiele spraw wynika jedno z drugiego. Przykład propozycji związanych ze współfinansowaniem, czyli jak dotować aby nie dać kasy i aby TK nie zawetował ponownie ustawy? Priorytet IV idzie na finansowanie inwestorów (ich inwestycji) a nie badań archeologicznych. Bo taki ostatecznie będzie wynik proponowanych regulacji. To nie jest mądre prawo. Na szczęście zdaje się, że te propozycje polecą do kosza.
Praca na stałym etacie to podstawa.
Mówimy o osobie traktującej archeologię w kategoriach zawodowych a nie pracy dorywczej?
Jeśli mówimy o profesjonalizmie badań to archeolog nie może dzielić życia na dorywcze prace archeologiczne i inne podstawowe źródło dochodu, z którego utrzymujemy rodzinę.
Pytasz czy wyklucza? W praktyce wyklucza, można się hobbystycznie zajmować nauką, opracowaniami, ale nie badaniami terenowymi, do tego trzeba czasu i zaplecza. Do każdych badań musisz się przygotować, zrealizować je a następnie opracować, nie można tego robić hobbystycznie. Zatem musisz być zatrudniony w instytucji badawczej albo firmie archeologicznej, albo samemu prowadzić działalność gospodarczą.
Zatem albo ktoś za ciebie płaci zus albo sobie go płacisz sam. Te studia podyplomowe zasadniczo kierowane są do tej grupy docelowej.
Chodziło mi o to, że hobbystyczne traktowanie archeologii wyklucza profesjonalizm badań. Jak ktoś prowadzi firmę budowlaną to nie czyni tego hobbystycznie, hobbystycznie nie jest się też architektem, lekarz też nie uprawia zawodu hobbystycznie. Zdolności ani wiedza nie mają tu nic wspólnego.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie 15:32, 25 Sty 2009 Temat postu: |
|
|
W ankiecie jest mowa o rozwoju zawodowym, czyli zasadniczo jest zgoda, że chodziło traktowanie archeologii w kategorii uprawianego zawodu a nie hobby. Prawdę mówiąc nie wiem czy jest sens głębszej dyskusji na ten temat, bowiem to czy komuś uda się uprawiać archeologię w kategorii zawodowej weryfikuje rzycie. Spróbowałem, pokazać z czego wynika ograniczenie dostępu do zawodu. Z jednej strony z przepisów o uprawnieniach zawodowych, ale także z tego, że proces realizacji badań archeologicznych w każdym przypadku to proces realizacji komercyjnego zlecenia badań archeologicznych. To, że dzielimy badani a na inwestorskie i nieinwestorskie, nie oznacza, że przestają one być ratownicze, za każde ktoś musi zapłacić, od poziomu tego finansowania zależy zakres badań oraz poziom zatrudnienia (tylko studenci oraz wolontariusze pracują za darmo).
Zwiększając finansowanie badań oraz zakres, czy też standardy badań i dokumentacji tworzy się nowe etaty. Regulacje prawne dzięki którym jest to możliwe uważam za mądre, te które likwidują priorytet IV i wsadzają tą kasę prosto do kieszeni inwestora bez zmiany zakresu badań uważam za głupie, wręcz szkodliwe dla archeologii, nie wspominając o próbie ograniczenia kompetencji WKZ dotyczących zakresu prowadzonych badań. (dalszy spadek zatrudnienia w archeologii), proponuję uważną lekturę aktualnych propozycji zmian dotyczących finansowania inwestorskich badań archeologicznych, i tłumaczenia będą zbędne. Rynek pracowniczy w archeologii jest nasycony, poza łopatą (praca dorywcza), nie ma w archeologii nowych miejsc pracy, dlatego wynik ankiety jest taki a nie inny.
W końcu z czegoś taki wynik musi wynikać?
I teraz pytanie do autorów ankiety, czy studia podyplomowe kierowane są do absolwentów archeologii, których coroczny dopływ ma się nijak do możliwości zatrudnienia poza „łopatą” (przy łopacie ta wiedza im się nie przyda), czy do archeologów „na etacie”?
Dużo zależy od kosztu takiego studium, wiedza zdobywana w takim studium jest wartościowa, tylko, studia podyplomowe to nie studia magisterskie. Na studia podyplomowe idą ludzie z konkretnym celem, ten cel to zdobycie potrzebnej wiedzy wykorzystywanej w praktyce, tudzież zdobycie niezbędnego profili wykształcenia albo uprawnień zawodowych. Jeśli studia umożliwią jej absolwentowi znalezienie pracy, lub lepiej płatnej pracy w archeologii „na etacie”, to będą chętni, jak będą dawały tylko papier bez przełożenia na korzyści zawodowe, to może być problem z chętnymi.
Studia takie nabierają sensu, gdy np. Ministerstwo Kultury ogłosi, że przystępuje do zmiany standardów oraz zakresu badań archeologicznych, że np. po roku 2012 pewne standardy dokumentacji muszą zostać zasępione przez inne nowoczesne. O i wtedy trzeba się tego nauczyć albo zatrudnić osoby to potrafiące. Gdy w archeologii będzie można mówić o zawodowej specjalizacji, ten zajmuje się tym, ten jest od tego, a ten od tego – to studium ma zagwarantowane obłożenie.
Studia są wartościowe, jeszcze raz powtórzę, wykładowcami są tam cenione przeze mnie osoby, gdyby to były studia dzienne, to z takim programem byłyby bezkonkurencyjne w skali kraju. Problem jest zamknięcie i hermetyczność rynku pracy w archeologii, zmuszające absolwentów do podejmowania studiów podyplomowych, ale w celu szybkiego przekwalifikowania się a nie pogłębienia wiedzy zawodowej. Przy obecnym rynku pracy pogłębiona wiedza zawodowa nadal nie gwarantuje zatrudnienia „na etacie”, zwłaszcza przy świadomości, że WKZty nie oczekują stosowania tej wiedzy w praktyce zawodowej, a jej stosowanie to wyłącznie przejaw pewnego rodzaju filantropii, bo raczej z zasady bardziej skomplikowane metody badań i dokumentacji, podrażają i wydłużają proces badań. Zatem jeśli nie ma nakazu ich stosowania ze strony WKZ jest to nieekonomiczne, może te studia powinni podjąć obowiązkowo pracownicy WKZtów, aby wiedzieli, co oznacza określenie archeologia XXI w?
Znowu wracamy do kwestii dostosowania prawa do możliwości badawczych współczesności.
To program studiów archeologii XXI w tylko archeologię mamy z połowy wieku XX.
Jeśli koś ma ambicję uprawiać taką archeologię, to się na te studia wybierze, jeśli nie ma to nie pójdzie, bo nie musi.
[link widoczny dla zalogowanych]
Aby dostosować polską archeologię do tego programu studiów trzeba wprowadzić sporo zmiana legislacyjnych, dotyczących zarówno standardów jak i finansowania badań archeologicznych.
To powinien być program IV i V roku studiów magisterskich.
Może, wypowiedziałby się ktoś jeszcze, bowiem moje poglądy są specyficzne. Może jest lepiej niż to maluję.
Ostatnio zmieniony przez Stysz dnia Nie 15:34, 25 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|