Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl

Alina

Ooooo... Styszu! tylko nie usiądź i nie zacznij płakać! Toż to byłaby tragedia polskiej archeologii! Ale... ciepło, ciepło! Mam tu na myśli pewną sprawę, o której nie chciałam pisać, czekając m.in. na taki wniosek. Otóż, w pewnym momencie swej kariery startowałam w przetargu w Niemczech na wykonanie badań archeologicznych (ratunkowych) w trakcie budowy kanalizy pewnego miasteczka (w strefie dawnego DDR). I, do materiałów przetargowych dostałam "wytyczne" konserwatorskie, które - nie przesadzam - zajmowały połowę tej dokumentacji! Ale było tam prawie wszystko, oprócz tego cotygodniowe wizyty konserwatora w celu korekty badań, plus ewentualne wzywanie kogoś (kompetentnego) z urzędu, gdyby wystąpiły sytuacje nietypowe. Oczywiście, nie twierdzę, że to sytuacja idealna, lub do ideału się zbliżająca. Uważam, że tam przesadzają z brakiem zaufania (inny system szkolenia archeologów). Ale, korzystając z takich doświadczeń jesteśmy w stanie wypracować niezłą procedurę, jeśli oczywiście tego chcemy! Bo jest kwestia podstawowa, że niektórym (większości) to odpowiada! Bardzo Cię proszę Styszu o podliczenie ilości osób dyskutujących na tym forum (weźmy nawet pod uwagę panienkę, która szukała pracy, nie przejrzawszy postów, a żądając telefonu do siebie - ale teraz to pracodawcy się - podobno - proszą). Na temat ewentualnej "konferencji" prawodawczej archeologów będę się wypowiadała tylko na forum Snap - z lojalności! (www.forum.archeologiczne.pl).

Stysz

Nie, nie, daleko mi do tego. Trzeba zacisnąć zęby i dalej robić swoje.
Co cię nie zabije, to cię wzmocni. Dyskusja taka - takie tcze gadanie, nawet w wąskim gronie jest potrzebne także - pozwala zidentyfikować problem. Podejrzewam, że choć dyskutuje o tym wąskie grono - to jednak sporo osób też to czyta. Oczywiście niekiedy zwątpienie człowieka dopada.

Opisana sytuacja z Koszęcina była śmieszna - ale też bardzo pokrzepiająca, dla mnie najwartościowsze – potwierdziło sens tego co robię - namacalnie pokazała, że archeologia nie jest jednak oderwana od rzeczywistości, że podlega społecznemu naciskowi, że zwykli ludzie zawodowo nie związani z archeologii, ale się nią mocno interesujący, mają wobec niej pewne Konkretne oczekiwania. Że obok przeprowadzenia samego prosu badawczego, oraz opublikowania wyników badań, wyniki te jeszcze trzeba sprzedać - umiejętnie podać ludziom. Tak, aby młody człowiek powiedział "OK - to ma sens - nie będą łaził z wykrywaczem po stanowiskach archeologicznych".

Nowe techniki dokumentacji polowej także inne formy dokumentacji oraz digitalizacji wyników badań są do tego idealne. Tyle, że obok problemów wewnętrznych archeologia także wyalienowała się jako nauka. Słabo się promuje - co oczywiście ma przełożenie na pozyskiwanie środków finansowych. Każda nauka potrzebuje promocji – zwłaszcza, gdy czerpie fundusze z kieszeni podatników.

Stysz

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

W nawiązaniu do ryciny ze str. 98

Z tych samych badań:

W wersji 1:20 do druku
[link widoczny dla zalogowanych]

Rycina ze strony 99

Wersja 1:20 zapisana w jpg ma prawie 30M. Nie da rady zamieścić do ściągnięcia (na razie).