|
Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 16:07, 08 Mar 2011 Temat postu: Trzeci wymiar w dokumentacji archeologicznej, A. Gołembnik |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Trzeci wymiar w dokumentacji archeologicznej – fanaberia, czy konieczność”
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Max
Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Wto 19:48, 08 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Ciekaw jestem konkluzji...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 21:40, 08 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Postaram się być.
Natomiast o konkluzje można się pokusić samemu.
Potem sprawdzić czy istnieje jednomyślność?
Sprawę można oceniać w kilku aspektach.
Fanaberii i konieczności
Być może mój projekt jest po części taką fanaberią. Wymyślił sobie i robi...
Jednak wymyślił sobie między innymi aby pokazać, że jest to narzędzie badawcze, które umiejętnie zastosowane może stanowił podstawę studiów nad określoną problematyką.
Kolejny aspekt to czysto dokumentacyjny. Dokumentacja zabytków ważna sprawa, tak czy inaczej każdy zabytek archeologiczny oraz każde badane stanowisko archeologiczne muszą być zadokumentowane. Należy zatem postawić pytanie w jaki sposób i za ile chcemy tę dokumentacje wykonać, czy ona będzie rysunkowa, fotograficzna, czy 3D ktoś musi ją wykonać.
Jakie zadanie ta dokumentacja ma spełniać, jak i komu będzie udostępniana, kiedy i w jaki sposób dokumentacja ta będzie wykorzystywała. Pamiętajmy przy tym, że w zależności od standardu tej dokumentacji zależeć będzie na ile stanowić będzie źródło badań archeologicznych (dalszych studiów).
Istotny jest aspekt popularyzatorski oraz edukacyjny, oryginały zabytków ani też proces badań archeologicznych nie może być udostępniony wprost (w bardzo ograniczony i czasowy sposób). Można tego jednak dokonać poprzez odpowiednie przetworzenie wykonanej dokumentacji zabytków. Znowu należy zadać pytanie na bazie dokumentacji wykonanej w jakim standardzie?
Niebagatelnym aspektem jest też obecna „digitalizacyjna” polityka państwa, co związane jest z cytowanym już na forum dokumentem dobrych praktyk digitalizacji w muzealnictwie. Jednym słowem dostępności dotacji związanych z mechaniczną dokumentacją zabytków – digitalizacją zabytków.
Podsumowując.
Dla kogo fanaberia dla tego fanaberia a dla kogo konieczność dla tego konieczność.
Ostatnio zmieniony przez Stysz dnia Wto 21:41, 08 Mar 2011, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Max
Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 1:11, 09 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Oj, już dość tych sloganów. Skanowanie - tak, ale co dalej? O potrzebie, możliwościach, o cudownym narzędziu, pisze się już i mówi od dobrych paru lat. Taki pierwszy zachwyt pojawił się w Polsce w latach 2002-2004. Hasła o możliwościach analitycznych, o dokumentacji, o digitalizacji, wizualizacji, odwołują się przy wiecznie do tych samych przykładów. Wciąż nie możemy podjąć dyskusji opartej na wnioskach wynikających z tych analiz, omówienia doświadczeń zdobytych podczas digitalizowania różnorodnych zbiorów, wymiany uwag na marginesie wykonanej u nas pracy. Na konferencjach słychać głos onanistów sprzętowych: "mamy taki a taki sprzęt, kosztował tyle a tyle, ma dokładność do iluś mikronów i rozdzielczość tylu punktów na cal. Jeszcze nie potrafmy go sensownie użyć, ale na zachodzie zrobili to i tamto...". Wciąż mamy ten zachwyt z nutką tajemniczości - "nieważne co robimy - ale użyliśmy do tego skanera 3D, patrzcie na nas". Skany odciągają uwagę na tyle skutecznie, że często przyklejamy łatkę "wymagający, nowoczesny badacz" zanim zastanowimy się czy miało to w ogóle jakiś sens, czy było robione w konkretnym celu, czy żeby dystrybutorzy sprzętu poszerzyli sobie portfolio i "wachlarz zastosowań". Dość mówienia o potrzebach, o tym już jest napisane i zostało powiedziane. Mówmy wreszcie o metodyce (ale weryfikowanej praktyką, a nie takiej wyssanej z palca) i o wynikach - najwyższy czas, żeby jakieś się pojawiły.
Myślę, że to co robisz z siekierkami jest jakąś "jaskółką". Czy wyniki są miarodajne i wnioski się przyjmą, czy metoda okaże się wolna od błędów, czas pokaże - nie sposób się tego ustrzec w pionierskiej pracy. Jeśli jest dyskusyjne, tym lepiej - prowokuje do merytorycznej rozmowy.
Ostatnio zmieniony przez Max dnia Śro 1:29, 09 Mar 2011, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Śro 2:56, 09 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Oj, żeby wszyscy mieli takie podejście.
Jak mówisz prawie 10 lat. Prawie 10 lat tłuczenia wzornictwa przemysłowego.
Bycie pewnego rodzaju autsajderem. Nie wiem kto tam się tym zachłystywał. Kilka osób uparło się aby robić swoje bez względu na otoczenie.
Oczywiście skaner to tylko narzędzie. Jak nie będziesz potrafi wykorzystać wyników jego pracy to więcej osiągniesz metodami tradycyjnymi.
Masz racje, że wymiana doświadczeń jest potrzebna, problem tylko, że nie ma z kim tego wymieniać, a ci co się tym zajmują, wymieniają się nieomal na bieżąco. Niestety do tego w temacie wypowiadają się osoby nie za wiele się orientujące w tym wszystkim, starające się za wszelką cenę tworzyć wokół siebie mit specjalistów od dygitalizacji zabytków, a archeologicznych w szczególności - takie muzealnicze autorytety, podczas gdy muzeum w których pracują od 15 lat nie odświeżyła strony internetowej. To dopiero są hamulcowi. Ale identycznie było z ortofotografią i zjazdami debatujących nad Gołębnikiem komisji konserwatorsko-profesorskich.
Topory to praca mrówcza, oczywiście wyniki zachęcają, ale niczego na razie nie gwarantują. Na tym jednak powinna polegać digitalizacja. Na świadomym wyborze zadania jakie chce się realizować. To przecież nie są jakieś porywające zabytki - i całe szczęście.
Czekam aż ktoś podeśle mi chmurę punktów topora zrobionego innym skanerem, tak, że zabytku na oczy nie będą widział, a do tego z domu się nie ruszę, a i tak go opracuję. Wtedy powiem, że digitalizacja nabiera rozpędu i sensu. Na razie muszę przedzierać się przez gąszcza muzealnej biurokracji i niechęci, niekiedy udawanej życzliwości.
Nie wydaje mi się aby szybko nastąpiło tego rodzaje upowszechnienie narzędzia do dokumentacji 3D. Rzucą się na digitalizacje pod „wirtualne muzea” dużo i szybko w krótkim czasie (często aby, aby). Okres finansowania to zazwyczaj jeden rok – zatem ile w jeden rok można zeskanować zabytków ?
Digitalizacja dla grafika a chmury zarchiwizowane na schowanych w szafach dyskach.
To zachłyśniecie dopiero będzie miało miejsce, natomiast zapewne cele konserwatorskie np. skanowanie mokrego drewna z badań itp. zejdą na plan dalszy. Chyba, że będzie jakieś szczególne wsparcie finansowe dla zastosowań badawczych i konserwatorskich. No może ktoś to czyta?
Cieszy mnie, że wykonano sztywny garnitur dla digitalizacji. Bo tak jak dałeś przykład poznańskiej digitalizacji. Gdy nie ma się o tym pojęcia a mimo to zaczyna się coś takiego robić, to jest się skazanym na rozwiązania, które ktoś ci podsuwa, podsunęli im pasztet mówiąc, że to szynka a nazywa się digitalizacja 3D zabytków. Natomiast obawiam się nieco tendencji do śrubowania parametrów skanów.
O Gołembnika jestem spokojny, to metodolog dokumentacji. Natomiast posiada tendencje do pewnego przerostu formy nad treścią. Tak było z ortofotografią, cóż przyjmuje się i jest coraz powszechniejsza i wcale nie wymaga drogich programów i sprzętu.
Jednak może ortofotografia przyjmowałaby się łatwiej i krócej, gdyby nie mitologizowanie wdrażanych rozwiązań jako super hiper nowoczesnych i elitarnych. Niestety teraz może być tak też ze skanerami, że do digitalizacji nadawać będą się te za miń 200.000 sztuka, technologiczne hity z górnej półki.
Tylko po co? Skoro zarówna dla druku 3D jak i dla animacji 3D te chmury trzeba uprościć?
Jasne im lepsze tym lepsze odwzorowanie detalu. Tylko, że lata będą mijały, sprzęt będzie coraz lepszy, czy to znaczy, że digitalizacje sprzed 20 lat będą nic niewarte? Nie wcale tak nie będzie. Bowiem digitalizuje się w jakimś celu. W celu badawczym lub na wypadek jakiegoś nieszczęścia dla zabytku. Jeśli nic złego się nie stało to i dobrze. Możemy wykonać nową lepszą digitalizację dla tego samego zabytku … i tak w nieskończoność. To proces ciągły. Klasyczna ochrona przez dokumentację.
Poprzez śrubowanie wymagań i potrajanie kosztów utrudniamy rozpoczęcie procesu digitalizacji zabytków. A zabytków jest tyle, że pewnie te marne toporki, gdyby nie problem badawczy jaki został podjęty to doczekałyby się digitalizacji za 20-30 lat.
Przewrotnie można zapytać wybieramy konieczność czy fanaberię?
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon 1:19, 14 Mar 2011 Temat postu: |
|
|
Technicznie - nic po za oczekiwaniami - pewne sprawy jedynie zasygnalizowane, trochę pokazówki, trochę "picowania", ale generalnie był to wykład dla studentów, a zatem o co innego chodziło, o pokazanie zastosowań w szybkim skrócie.
Co innego było ważne, nie o 3 wymiar w tym wykładzie chodziło.
Chodziło o zarządzanie (ale ostatnio często o zarządzaniu) dokumentacją.
Zarządzanie spod oprogramowania GIS, pod które popodpinane zostały wszelkie formy wykonanej dokumentacji wraz z podwiązaniem do nich warstwy bazodanowej dotyczącej wydzielonych jednostek, zabytków, datowania itd..., co tam się tylko chce.
Takie trójwymiarowe wykopaliska w komputerze - włożenie do komputera całych badań archeologicznych, wszystkich źródeł jakie udało się pozyskać i wzajemne powiązanie ich ze sobą. Niezwykłe narzędzie analityczne i dokumentacyjne.
W zasadzie zmienia to obraz badań archeologicznych, zarówno jeśli chodzi o dokumentację ale także analizę a w zasadzie rekonstrukcję histoarcheologiczną, jeśli można takiego terminu zastosować.
Tak to, całkowicie inna archeologia.
Niestety prawdopodobnie terenem działań Andrzeja Gołembnika niestety niekoniecznie będzie nasz kraj.
To taki "polski" archeologiczny produkt eksportowy.
Na świecie uznany będzie bardzo szybko za konieczność, u nas pewnie jeszcze długo za fanaberię.
Ale powiem jedno, kto nie będzie prowadził badań tak jak Gołembnik, niech nie próbuje nazywać się naukowcem.
Któraś z uczelni (wypadałoby aby UW, której absolwentem jest Andrzej Gołembnik) nadała mu tytuł Doctora honoris causa, zanim nie uczynią to np. Szwedzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|