Stysz
Administrator
Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 13:30, 23 Paź 2007 Temat postu: kolejny ręcznie sterowany "Konkurs" na dyrektora m |
|
|
[link widoczny dla zalogowanych]
Cytat: | Tortury kultury
Grzegorz Józefczuk2007-10-21, ostatnia aktualizacja 2007-10-21 18:40
Felieton Grzegorza Józefczuka
W zarządzaniu kulturą władze muszą nauczyć się kultury, aby nie były posądzane o nieudolności i manipulacje. Lub działać w białych rękawiczkach.
31 sierpnia Zarząd Województwa przegłosował uchwałę o konkursie "na kandydata na stanowisko dyrektora Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym", w której zastrzega, że konkursowicz powinien posiadać "wyższe studia magisterskie o kierunku: etnografia, archeologia, historia sztuki lub pokrewne". Ale 21 września podjęto nową uchwałę o tymże konkursie, anulując poprzednią. Wrześniowa różni się od sierpniowej innym sformułowaniem w kwestii magisterium, mianowicie teraz w podpunkcie czwartym punktu pierwszego głosi, że chodzi o "studia magisterskie w jednej z dziedzin reprezentowanych w Muzeum: archeologia, biologia, etnografia, historia, historia sztuki lub pokrewne".
Skąd i dlaczego ta biologia? Ano stąd, że Wiktor Kowalczyk, wcześniej kierownik Muzeum Przyrodniczego (oddziału Muzeum Nadwiślańskiego) a obecnie p.o. dyrektora Muzeum Nadwiślańskiego ukończył był właśnie biologię na Wydziale Biologii i Nauk o Ziemi UMSC (w 1988 roku). Jednym słowem - uchwałę Zarząd zmienił dlatego, aby pan Wiktor mógł stanąć do konkursu "na kandydata na dyrektora". Należy domyślać się - nie tylko stanąć, także konkurs wygrać.
Nasuwają się banalne, aż do znudzenia powtarzane uwagi: po co to wszystko? Oczywiście, ta gra zdaje się być całkowicie lege artis, władze mają prawo tak postąpić, a w konsekwencji mianować kogo chcą - więc po co się czepiać? Zgódźmy się, że konkurs jest wymaganą, ale pozorną procedurą narzuconą przez prawo, jest tylko listkiem figowym, dziurawym płotem, za którym zapadają decyzje po czyjejś myśli. Ot, nic szczególnego, żadna sensacja, powszechna praktyka - ktoś powie.
Jednakże praktyczny sens takich dwuznaczności jest zupełnie inny: "to wszystko" pozwala decydentom chować głowę w piasek pozornego konkursu i zdejmuje z nich odpowiedzialność za decyzje. Jak choćby za te skandaliczne sytuacje, które nie tak dawno zdarzyły się przy powoływaniu (czytaj też: zawieszaniu, odwoływaniu, zwalnianiu, donoszeniu do prokuratury) dyrektorów w Teatrze Muzycznym oraz wcześniej w Muzeum Nadwiślańskim. Pal licho, że ośmieszają one władze, ale bardziej na szwank wystawiają instytucje kultury, demoralizują i konfliktują ludzi. Polityczni decydenci zmieniają się szybko, a odbudowa prestiżu kultury trwa długo.
Jeżeli tak, to może słowo "konkurs" zamienimy na "przegląd ofert"? Bo z tego niebezpiecznego pomieszania pojęć rodzą się jeszcze pewne skutki. Ludzie gadają, szepczą, snują domysły. Dlatego ja zapytam: a w jakim świetle "to wszystko" stawia samego pana Wiktora, który jest doświadczonym muzealnikiem, a kierowane przez niego przez tyle lat Muzeum Przyrodnicze bardzo ciekawą placówką, zatem - kompetencji mu nie brak?
Dlatego proszę, aby w zarządzaniu kulturą nauczyć się większej kultury. Realizm podpowiada: albo przynajmniej robić "to" w bardziej białych rękawiczkach. Przynajmniej dbajmy o formę.
Źródło: Gazeta Wyborcza Lublin |
O perturbacjach w muzeum
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|