Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl

 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wykopywanie pieniędzy z ziemi

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Firmy archeologiczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 18:00, 09 Paź 2007    Temat postu: Wykopywanie pieniędzy z ziemi

To mamy kolejne źródło analiz i rozmyślań - rzeczpospolita urochomiła portal podobny do tego GW.

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
SEKCJA: dodatek/Dobra firma
TEMAT TYGODNIA

Wykopywanie pieniędzy z ziemi


TEMAT TYGODNIA Tematygodnia Wykopywanie pieniędzy z ziemi Przed rozpoczęciem budowy nowej drogi lub budynku inwestor ma obowiązek sprawdzić na własny koszt, czy inwestycja nie zagrozi ukrytym w ziemi zabytkom archeologicznym. Badaniami takimi coraz częściej zajmują się prywatne firmy, których właścicielami wcale nie muszą być archeolodzy

Jeszcze chyba nigdy nie prowadzono w naszym kraju badań archeologicznych na tak wielką skalę i tak systematycznie. Odbywa się to dzięki zmianie przepisów chroniących dobra kultury (w ustawie o ochronie zabytków z 23 lipca 2003 r. i aktach wykonawczych), a także, zwłaszcza od chwili przystąpienia do UE, ich ściślejszemu egzekwowaniu. Inwestorzy są obecnie jednoznacznie zobowiązani do pokrycia kosztów ratowania zabytków archeologicznych, jakie mogą zostać zagrożone w wyniku inwestycji.

Przepisy przewidują, że w miejscach, gdzie można spodziewać się ukrytych pod powierzchnią gruntu dawnych budowli, osad czy cmentarzysk, wszelkie prace ziemne mogą być prowadzone jedynie pod nadzorem archeologa. Jeśli natrafi się podczas nich na zabytki archeologiczne, inwestor jest zobowiązany do pokrycia kosztów tzw. badań ratunkowych. W przeszłości badaniami takimi - jeśli w ogóle znajdowano na nie pieniądze - zajmowały się instytucje państwowe, najczęściej muzea lub pracownie konserwacji zabytków. Obecnie coraz częściej zastępują je prywatne firmy. Zawód archeologa, w przeszłości wyjątkowo niepraktyczny, staje się fachem, z którego można nieźle żyć. O czym świadczy m.in. to, że w firmy usług archeologicznych inwestują ostatnio nawet osoby, które same nie są archeologami. Do prowadzenia takiej firmy wystarczy bowiem zatrudnienie specjalisty z uprawnieniami, który odpowiada za fachową stronę działalności przedsiębiorstwa - podobnie w odniesieniu do aptek.

- Jest całkiem dobrze. Każdy student archeologii myśli dziś o własnej firmie. Interesują się tym też ludzie spoza naszego środowiska - przyznaje Izabela Mianowska, właścicielka przedsiębiorstwa usług archeologicznych w Krakowie.

W Krakowie i okolicach firm takich jest już kilkadziesiąt. Powstały nie tylko dlatego, że w starych dzielnicach miasta żadnych prac ziemnych nie można prowadzić bez nadzoru archeologicznego, ale przede wszystkim dzięki licznym w ostatnich latach w tym regionie inwestycjom budowlanym i drogowym. Najważniejszym źródłem ich dochodów jest autostrada A4, gdzie prywatne firmy działają jako podwykonawcy Krakowskiego Zespołu do Badań Autostrad. Izabela Mianowska badała na zlecenie zespołu stanowiska archeologiczne na odcinku autostrady między Krakowem a Bochnią. Ale, już na własną rękę, nadzorowała także m.in. prace ziemne i prowadziła badania przy nowej linii światłowodowej na Podkarpaciu i obwodnicy drogowej Białobrzegów w woj. mazowieckim.


Gorączka autostradowa

Dla rozwoju usług archeologicznych - a także samej polskiej archeologii - program budowy autostrad miał przełomowe znaczenie. Teren przekazywany wykonawcom musi być wcześniej przebadany archeologicznie na koszt Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. Wartość tych prac w samym tylko województwie małopolskim wynosiła ostatnio 30 - 40 mln zł rocznie. W okolicach Krakowa przebadano dotychczas aż 140 ha gruntów pod przyszłe pasy i węzły drogowe. Z boomu autostradowego korzystają m.in. firmy prywatne, choć uczestniczą w nich dotychczas prawie wyłącznie jako podwykonawcy. Przyjęto bowiem zasadę, że zlecenia przyznawane są bez przetargu instytucjom o największej renomie. W praktyce chodzi tu o konsorcja z udziałem uczelni i placówek naukowych.

Takie rozwiązanie, mające lepiej chronić cenne zabytki archeologiczne, okazało się bardzo ryzykowne. Kilka miesięcy temu pojawiły się zarzuty, że kontrakty przyznawano konsorcjom nie tylko po znajomości, ale także za łapówki - główną w tym rolę miała pełnić dyrekcja (już odwołana) Ośrodka Ochrony Dziedzictwa Archeologicznego, koordynującego wszelkie prace archeologiczne w kraju. Obecnie zapowiada się wprowadzenie przetargów. Czy znajdą się jednak prywatne firmy, które podejmą rywalizację z dotychczasowymi potentatami w walce o kontrakty na badania autostradowe bądź prace poprzedzające inne wielkie inwestycje liniowe, np. gazociągi?

- Nie są do tego przygotowane, ale nadal mogą zarabiać spore pieniądze jako podwykonawcy. Jeśli ożywienie w budownictwie się utrzyma, to przy obecnych przepisach powinny mieć zresztą dużo własnych, mniejszych zleceń. Nawet postawienie płotu na stanowisku archeologicznym wymaga dziś udziału archeologa. Atutem prywatnych firm jest też mobilność. Wiadomo, jak bardzo inwestorom zależy na pośpiechu. Większe i mniejsze firmy będą się na tym rynku uzupełniać - ocenia profesor Aleksander Bursche z Instytutu Archeologii UW.


Budowa pod nadzorem

O wielkości rynku usług archeologicznych i jego lokalnym zróżnicowaniu decydują głównie dwa czynniki. Pierwszy to wartość historycznej spuścizny, wyrażająca się w liczbie zabytków znajdujących się pod ziemią i ich znaczeniu dla nauki i kultury. W regionach o lepszych glebach, wcześniej i gęściej zamieszkanych, jak np. na Dolnym Śląsku i w zachodniej części Małopolski, stanowisk archeologicznych jest więcej niż np. na terenach dawnych puszcz nad Sanem czy na Podlasiu. Inwestorzy są więc tam zmuszeni częściej zwracać się do archeologów. Czynnik drugi to liczba i wielkość inwestycji, czyli koniunktura w budownictwie, zwłaszcza przemysłowym i drogowym w danym regionie. Zwykle zresztą w okolicach, które były lepiej rozwinięte ekonomicznie już w średniowieczu, i dziś buduje się więcej. Na popyt na badania ma wpływ ponadto aktywność wojewódzkich urzędów konserwatorskich - im są sprawniejsze i bardziej w stosunku do inwestorów wymagające (tak jest np. we Wrocławiu), tym jest on większy. Biorąc pod uwagę wszystkie te uwarunkowania, najlepszymi dla archeologów rynkami są, oprócz Krakowa, Wrocław i Poznań oraz ich okolice. I rzeczywiście firm badawczych jest tam najwięcej - we Wrocławiu np. ponad 20.

W całej Polsce można się doliczyć nawet 1 tys. prywatnych firm archeologicznych. Bardzo często chodzi tu jednak jedynie o działalność gospodarczą prowadzoną od przypadku do przypadku i stanowiącą dodatkowe zajęcie zarobkowe dlaarcheologów pracujących na uczelniach czy w muzeach. Firm stale obecnych na rynku, których właściciele traktują badania ratunkowe jako swoje główne źródło utrzymania, jest 50 - 70. A i one w zdecydowanej większości są przedsiębiorstwami jednoosobowymi lub zatrudniającymi najwyżej dwóch wspólników.

Jedynie nieliczne najsilniejsze przedsiębiorstwa mają stałych pracowników. Należą do nich np. Akme z Wrocławia, gdzie pracuje 10 osób, i lubelska firma Edmunda Mitrusa, zatrudniająca trzech archeologów. Niezależnie od formy prawnej firmy prowadzącej usługi archeologiczne za przebieg badań odpowiada uprawniony specjalista, archeolog z dyplomem i stażem przy takich pracach, i on firmuje je swoim nazwiskiem. Ale nawet firmy należące do osób, które nie mają uprawnień do prowadzenia badań (na razie jest ich bardzo niewiele) i zmuszone są korzystać z pomocy specjalistów, tylko wyjątkowo proponują im etaty.

Inwestor zobowiązany jest zwrócić się do archeologów, gdy budowa połączona jest z pracami ziemnymi na terenach wpisanych do rejestru zabytków lub - to mniej ścisła forma ochrony - leżących w strefie znajdującej się pod opieką urzędu konserwatorskiego. Konserwator w każdym konkretnym przypadku decyduje o sposobie postępowania archeologa. Jeśli chodzi o stanowisko wpisane do rejestru zabytków, najczęściej od razu podejmuje się badania tzw. wyprzedzające. Na terenach, gdzie mniejsze jest prawdopodobieństwo, że w ziemi przetrwały obiekty zabytkowe, zadanie archeologów polega zwykle na nadzorowaniu przebiegu robót. Jeżeli w ich trakcie zostaną ujawnione zabytki archeologiczne, inwestycja zostaje wstrzymana i rozpoczyna się badania ratunkowe. Obowiązkiem badacza jest zabezpieczenie znalezisk oraz opracowanie dokumentacji stanowiska i sporządzenie raportu o wykopalisku dla konserwatora. Prace te, naukowe i papierkowe, zajmują z reguły więcej czasu niż same wykopaliska. Jeżeli nie ma pilnych terminów, firmy archeologiczne starają się wykonywać je zimą.


Szela z łopatą

Nadzorem lub dokumentowaniem badań zajmują się głównie sami właściciele firm. Zupełnie czym innym są kampanie w terenie. Jednoosobowa mikrofirma archeologiczna staje się w ich trakcie sporym przedsiębiorstwem, zatrudniającym 30 - 50 pracowników. A zdarza się, że ekipy liczą nawet ponad 100 ludzi. W większości są to tzw. kopacze z łopatami - bo tylko niekiedy do zdejmowania wierzchniej warstwy gleby można posłużyć się małą koparką. Oprócz nich trzeba zatrudnić grupę techników, tj. wykwalifikowanych pracowników (najczęściej są to studenci archeologii), którzy bezpośrednio kierują pracami i zajmują się m.in. wydobywaniem i wstępnym zabezpieczaniem znalezisk. O techników bywa ostatnio dość trudno, bo bez trudu znajdują podobną pracę w Irlandii. Stawki dla kopaczy nie są wysokie (w biedniejszych regionach kraju już od 4 zł za godzinę). Pomimo to wynagrodzenia stanowią główną pozycję w wydatkach firm archeologicznych - często ponad 70 proc. kosztów badań.

- Nikt nie zaoferuje nam zaliczek. Dlatego nie można podejmować się usług archeologicznych, jeśli nie posiada się środków na wynagrodzenia na co najmniej miesiąc. A najlepiej na dwa miesiące - podkreśla Marcin Bednarz, właściciel firmy Archeopus z Krakowa.

- Opóźnianie ludziom wypłat jest ryzykowne. Kiedyś, gdy coś takiego się zdarzyło, kopacze zaczęli domagać się pieniędzy z łopatami w rękach. A ja pracuję w okolicach, z których pochodził Jakub Szela - wspomina inny krakowski przedsiębiorca.

Konieczność zgromadzenia pieniędzy na wynagrodzenia jeszcze przed rozpoczęciem badań sprawia, że środki te są traktowane jako swego rodzaju inwestycja, wliczana w koszty startu firmy. To co najmniej 30 - 50 tys. zł. Inne wydatki, które trzeba ponieść na początek, zamykają się kwotą jedynie 10 - 12 tys. zł. W firmie archeologicznej potrzebne są 1-2 aparaty fotograficzne średniej klasy, podstawowy sprzęt geodezyjny, łopaty i trochę drobnych narzędzi, np. szpachelki. I to właściwe wszystko, nie licząc oczywiście samochodu. Najlepszy to oczywiście terenówka, ale w praktyce większość archeologów korzysta z używanych na co dzień aut osobowych.


Wydajność z ara

Jak wynika z "Archeologicznego Zdjęcia Polski" - jest to rodzaj katalogu miejsc, w których można spodziewać się zabytków ukrytych pod ziemią - mamy w kraju ponad 460 tys. stanowisk archeologicznych. Zatem - mogłoby się wydawać - to wielki problem dla inwestorów i jednocześnie szansa dla firm archeologicznych. Ale możliwości te są jedynie potencjalne. W rzeczywistości zleceń dla archeologów nie ma zbyt wiele, a przedsiębiorcy muszą się liczyć z silną konkurencją.

Najbardziej stabilna jest sytuacja tych, którzy związali się na stałe z konsorcjami badającymi tereny pod autostrady. W zamian za odstąpienie im części zysków mają w miarę pewną pracę - dopóki w ich regionie trwa program autostradowy. Również firmy działające na własną rękę zabiegają przede wszystkim o zlecenia od drogowców. Warto walczyć np. o pracę przy obwodnicach starych miast, które często przeprowadza się przez tereny chronione przez konserwatorów zabytków. Cenione są także mniejsze inwestycje liniowe - badania gruntów, przez które mają przebiegać linie energetyczne i telekomunikacyjne, wodociągi i sieci kanalizacyjne. Odrębną specjalnością, dość intratną, ale wymagającą dużego doświadczenia, są prace poprzedzające inwestycje w historycznej zabudowie śródmiejskiej oraz w pobliżu starych kościołów czy zamków. Najbardziej kłopotliwa jest drobnica, czyli badania działek pod domy jednorodzinne. Co prawda, jeśli szczęście dopisze, prace wymagające nadzoru archeologa trwać mogą tylko jeden dzień, ale papierkowej roboty jest prawie tyle samo co przy dużej inwestycji.

Zapłata za nadzór archeologiczny przy budowie domu jednorodzinnego wynosi 250 - 400 zł. Takich w miarę stałych cen jest w tej branży bardzo niewiele. Stawki za badania zaczynają się od 2 tys. zł za 1 ar - gdy nie przewiduje się żadnych komplikacji, a archeolodzy mają dotrzeć jedynie kilkadziesiąt centymetrów w głąb ziemi - do nawet 20 - 25 tys. Zależy to m.in. od rodzaju gruntu, typu stanowiska (w starej zabudowie miejskiej prace są z reguły bardziej czasochłonne) i tzw. miąższości warstwy kulturowej. Na Ostrowie Tumskim we Wrocławiu głębokość wykopów może wynieść nawet 5 m, w obrębie miast średniowiecznych zwykle jest to ok. 2 m. Zawsze można też spodziewać się niespodzianek, które spowodują przedłużenie prac. Dlatego kalkulowanie cen badań archeologicznych jest dość ryzykowne zarówno dla inwestora, jak i wykonawcy.

- Nigdy do końca nie wiadomo, na co trafimy. Dlatego czasem nasz zysk przekracza 40 proc., a innym razem musimy dopłacać do zlecenia - przyznaje Aleksander Limisiewicz z Akme.

Ta zmienność cen i kosztów i ich zależność od przypadkowych czynników sprawia, że większość właścicieli firm nie próbuje nawet określać rentowności w dłuższych okresach. Stosunkowo najłatwiejsze jest to przy autostradach, ale i tu oceny są bardzo różne - od 15 do nawet 30 proc. Przedsiębiorcy są natomiast zgodni co do jednego - dochody z małej i średnio prosperującej firmy archeologicznej wystarczają na ogół tylko na przeciętne życie. Na zyskanie przewagi nad konkurencją, większe zyski i rozwój mogą liczyć te przedsiębiorstwa, które rozszerzają swą działalność poza utarte schematy. Akme oferuje np. inwestorom nie tylko badania, ale bierze na siebie całość pracy związanej z przygotowaniem wykopu pod budowę w terenie objętym ochroną konserwatorską, wraz z przekładaniem instalacji podziemnych i załatwianiem formalności.

GRZEGORZ ŁYŚ Cztery tłuste lata
Uważam, że najbliższe cztery lata będą dla archeologów najlepsze od czasu, gdy zaczęły powstawać prywatne firmy oferujące usługi archeologiczne. Już od dwóch lat liczba zleceń na nadzory i badania wyraźnie wzrasta. To efekt ożywienia inwestycyjnego związanego z wejściem do UE. Ten rynek charakteryzuje się jednak dużymi wahaniami koniunktury. Wiem coś o tym, bo firma, którą założyłem z kolegą przed 16 laty, była prawdopodobnie pierwszą komercyjną pracownią w tej branży, należącą do osób prywatnych. Początkowo nie działaliśmy jak biznesmeni, lecz spółdzielcy, bo żeby wystartować, musieliśmy zapisać się do spółdzielni usług specjalistycznych. Po kilku latach, na początku lat 90. przyszło pierwsze załamanie. Zabraliśmy się wtedy za drukowanie bezpłatnych gazetek reklamowych, w czym również należeliśmy do pionierów. Potem, już gdy założyliśmy z żoną własną firmę, koniunktura trochę się ożywiła. Uzyskaliśmy m.in. zlecenia, jako podwykonawcy, na badania przy jednej z najatrakcyjniejszych inwestycji, czyli gazociągu jamalskim. Ponadto wykonywałem dużo prac dla TP, która rozbudowywała swoje sieci i linie światłowodowe. Kolejny kryzys, związany z ogólną stagnacją w gospodarce, trwał aż do chwili, gdy zaczęły napływać do nas dotacje unijne. Ruszyły przede wszystkim samorządowe inwestycje w infrastrukturę. Mamy więc sporo zleceń na najbardziej opłacalne badania przy inwestycjach liniowych, tj. wodociągach, kanalizacji, sieciach ciepłowniczych, liniach telekomunikacyjnych. Jest nieźle. Nie znaczy to, że stałem się bogaty. W tej branży, przy wielkiej konkurencji prowadzącej do stałego obniżania cen, to bardzo trudne. Firma jest nadal dwuosobowa. Ale decydujemy sami o sobie i jesteśmy finansowo niezależni. Moglibyśmy brać jeszcze więcej zleceń, ale chcę mieć więcej czasu na własne zainteresowania naukowe, czyli poszukiwanie skarbów. W ciągu czterech lat odnaleźliśmy siedem skarbów tzw. siekańcowych, składających się z fragmentów monet i cennych ozdób. To właśnie ja znalazłem słynną bullę Krzywoustego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pitt




Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 18:33, 09 Mar 2008    Temat postu:

a gdyby tak wprowadzić w Polsce akredytację dla firm archeologicznych startujących w przetargach. Stworzyć kilka kategorii/klas A, B, C, D itd. , które odpowiadały by rzeczywistemu potencjałowi danej firmy. Firma, która nie spełniałaby najniższej normy nie mogłaby brać udziału nawet w niewielkich przetargach. Klasy A i B, stanowiły by firmy archeologiczne o największym potencjale w Polsce, natomiast np. E i F firmy jednoosobowe (działalność). W kwestii przydziału klasy należałoby zweryfikować: jakość i liczbę pracowników danej firmy, sprzęt jaki firma posiada, odpowiednie zaplecze np. magazyn, doświadczenie firmy w branży. Myślę iż mogłoby to pomóc polskiej archeologii komercyjnej w podniesieniu jakości badań jak i efektywności pracy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Max




Dołączył: 12 Gru 2006
Posty: 82
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 19:18, 09 Mar 2008    Temat postu:

kto w takim razie przydzielalby do danych kategorii? czy nie byloby to bardziej korupcjogenne? przesiew przeciez mozna zrobic odpowiednio ustalajac warunki w przetargu.

Ostatnio zmieniony przez Max dnia Nie 19:18, 09 Mar 2008, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pitt




Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:46, 09 Mar 2008    Temat postu:

tak można ustalić warunki przetargu ale podwykonawcą ,albo 5 podwykonawcami, może zawsze zostać ktoś inny. tego należy właśnie unikać.
Większej korupcji i układów niż aktualnie nie osiągniemy. Ale za to może nieco zmieni się ogólny wizerunek komercyjnej archeologii. Może firmy zaczną w końcu myśleć bardziej perspektywicznie, inwestując w kadrę i sprzęt. Do tej pory jest to po prost tragedia. Duże pieniądze, wielki obszar do przebadania, ale niestety brak spójnej koncepcji badawczej. Niestety
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pitt




Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 19:55, 09 Mar 2008    Temat postu:

być może to co się teraz dzieje w dziedzinie rozwoju infrastruktury przerasta poziom archeologii komercyjnej w kraju?
może nie było to wszystko wystarczająco dobrze przygotowane. Zarówno merytorycznie jak i technicznie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Pon 1:42, 10 Mar 2008    Temat postu:

Archeologia komercyjna nie jest wystarczająco przygotowana? Po 19 latach od przemian wolnorynkowych?

To, co się działo przez te 19 lat? Oczywiście to pytani retoryczne, bowiem odpowiedź na to zawarta jest w liście podpisanym przez byłą radę naukową OODA sygnowaną przez IAiE PAN. Znamy to pismo.

Archeologia była dziedziną wyjętą z reguł wolnorynkowych.

W budownictwie jakoś sobie radzą z przetargami oraz selekcją firm.
Cena jest ważną ale nie jedyną składową oceny oferty, w specyfikacji na poważne kontrakty należy zamieścić także spis sprzętu, kadry kierowniczej, doświadczenie w realizacji podobnych zleceń, bardzo często trzeba także wpłacić niemałe wadium jako warunek złożenia oferty.

Poziom archeologii komercyjnej wcale nie różni się wiele od poziomu archeologii niekomercyjnej, co znaczy też archeologia komercyjna? Przecież obecnie nie ma badań innych jak komercyjne. Jedynie źródła finansowania tych badań są różne, oraz struktura własnościowa podmiotów je realizujących. Jednak wszystkie te podmioty działają w ramach jednego rynku badań archeologicznych. Tylko z równouprawnieniem tych podmiotów dotąd było różnie. Prywatne firmy do niedawna nie miały dostępu do lukratywnych przetargów, (mimo, że Konstytucja RP to gwarantuje).

Różnica pomiędzy archeologią komercyjną a nie komercyjną jest taka, że komercyjna jest gdy badania prowadzi prywatny podmiot, a niekomercyjne gdy badania prowadzi instytucja publiczna (uniwersytet, PAN, muzeum) – wtedy to są „badania naukowe” nawet gdy wszystkie te podmioty startują do przetargu na te same badania.

Jawna dyskryminacja, czyż nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 0:26, 11 Mar 2008    Temat postu:

Stysz napisał:
Przecież obecnie nie ma badań innych jak komercyjne.


Czy można prosić o rozwinięcie tej myśli?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 1:27, 11 Mar 2008    Temat postu:

Za każde badania ktoś płaci, za każde badania też ktoś pobiera wynagrodzenie. Jednym razem płaci inwestor innym razem Państwo.

Podział na badania komercyjne i naukowe to podział sztuczny i nieobecny w polskiej archeologii, o ile łatwo zdefiniować termin komercyjne o tyle dużo trudniej uczynić to wobec terminu naukowe. Bowiem obecnie badania prowadzone przez instytucje państwowe, prowadzone są zgodnie z wytycznymi WKZ, podobnie jak badania określane terminem komercyjne.

Termin naukowe jest nadużywany, bowiem naukowe to powinny być takie, które swoim zakresem oraz interdyscyplinarnością badań wykraczają z inicjatywy osób lub instytucji realizującej takie badania dużo poza wspomniane wytyczne WKZ. Badania naukowe to takie, które wyznaczają nowe standardy badań i dokumentacji, a nie te, które prowadzone są z pozycji instytucji niebędącej prywatną firmą, bowiem struktura własnościowa nie ma tu nic do rzeczy.

Prawda zaś jest taka, że te standardy (nowoczesne standardy) coraz częściej właśnie zaczynają wyznaczać firmy prywatne.

Przykład z przed 5 dni.

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
W piątek rano zakończono georadarowe badania kieleckiego rynku. Na czas prac, które rozpoczęto w czwartek wieczorem, zamknięto rynek dla samochodów.

Wczoraj zakończono georadarowe badania kieleckiego rynku.

- Takie prace zazwyczaj są prowadzone w nocy. W Kielcach w nocy z czwartku na piątek obeszło się bez większych kłopotów. Było dosyć zimno, ale nawet klienci pobliskiego sklepu nocnego zachowywali się spokojnie - mówi Łukasz Porzuczek, archeolog z firmy Proton-Archeo, która prowadziła badania.

Archeolodzy z georadarem weszli nawet do fontanny. To prawdopodobnie pod nią i w jej najbliższym otoczeniu mogły się zachować resztki pierwszego kieleckiego ratusza z XVI wieku. - Niestety, podczas samych badań niewiele widać, bo radar wykrywa różne anomalie. Dopiero potem trzeba te dane zestawić. Nie mogę się już doczekać wyników, a będą one znane najwcześniej za tydzień - mówi Waldemar Gliński, kielecki archeolog. Badanie radarowe to część przygotowań do planowanego na ten rok remontu rynku.

Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce


Wracając zaś do wyznaczników naukowości.
Patrz cytat W. Hołubowicza poniżej.


Ostatnio zmieniony przez Stysz dnia Wto 2:22, 11 Mar 2008, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 2:54, 11 Mar 2008    Temat postu:

Obaj posługujemy się językiem polskim, prawda?

komercyjny -- obliczony na zysk; przynoszący dochód; handlowy; kupiecki.

archeologia -- nauka, badająca na podstawie wykopalisk dzieje ludzkości w okresie od pojawienia się na Ziemi ludzi aż do czasów, do których poznania posiadamy dostateczną ilość źródeł pisanych.

(ze Słownika Wyrazów Obcych PWN)

Sprawa zatem jest jasna: wszystkie badania archeologiczne są badaniami naukowymi i nie wszystkie badania archeologiczne są badaniami komercyjnymi, przynajmniej w świetle powszechnie przyjętego znaczenia słów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Stysz
Administrator



Dołączył: 02 Lis 2006
Posty: 1862
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto 3:46, 11 Mar 2008    Temat postu:

Archeologia to technika pozyskiwania źródeł, samo pozyskiwanie źródła informacji nie stanowi wyznacznika nauki – to proces badawczy oczywiście, ale nie nauka - o nauce możemy mówić wówczas, gdy proces pozyskiwania źródeł podlega doskonaleniu. Gdy doskonalimy percepcję obserwacji, gdy sięgamy po nowe narzędzia tej obserwacji, wówczas możemy mówić o nauce. Jeśli tego nie czynimy możemy mówić o archeologii wyłącznie jako narzędziu ochrony konserwatorskiej stanowiska archeologicznego jako zabytku - o badaniach ratowniczych - bowiem „Badania archeologiczne są pozbawione cech naukowości sensu stricte wówczas, kiedy ogranicza się je do formalnego porządkowania w czasie i przestrzeni faktów archeologicznych, poznanych w nawarstwieniach kulturowych."

Jeśli nie rozwijamy technik pozyskiwania źródeł archeologicznych to nie możemy mówić o rozwoju archeologii jako nauki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Uzytkownik




Dołączył: 30 Cze 2007
Posty: 500
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 18:36, 11 Mar 2008    Temat postu:

Cóż, najwyraźniej moja percepcja obserwacji jest niedoskonała... a z obserwacją percepcji jeszcze gorzej...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pitt




Dołączył: 10 Cze 2007
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 20:07, 11 Mar 2008    Temat postu:

w moim regionie jest kilka firm jednoosobowych, których celem jest świadczenie usług archeologicznych. proszę mi uwierzyć iż poziom tych firm pozostawia dużo do życzenia.
W środowisku archeo, ludzi tych a zasadniczo ich działalność nazywa się: rurarzami.
Myślę iż pisząc o rożnego rodzaju standardach archeologicznych w Polsce w ogóle nie bierze się pod uwagę istnienia zjawiska typu: rurarz, które jest b. powszechne. To właśnie z takimi pseudo firmami, pseudo naukowymi firmami, powinno się zrobić porządek, ewentualnie pokazać i wymusić na nich minimum jakości.
W pierwszej kolejności takie minimum (a może w tym przypadku od razu lepiej maksimum) należałoby tez wymusić na WKZ, bo tutaj to wszystko się najczęściej zaczyna i kończy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gasa




Dołączył: 15 Lut 2009
Posty: 52
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:51, 17 Mar 2009    Temat postu:

Uzytkownik napisał:
Cóż, najwyraźniej moja percepcja obserwacji jest niedoskonała... a z obserwacją percepcji jeszcze gorzej...


Dobre!!! Wink
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum archeologii zawodowej - archeologia.org.pl Strona Główna -> Firmy archeologiczne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin